Jak informują ukraińskie źródła, pociski wystrzelone przez rosyjską armię spadły na miasto tuż przy polskiej granicy. To bardzo niebezpieczny sygnał ze strony Władimira Putina.
Jeszcze w połowie tygodnia pisaliśmy Wam o sytuacji na Ukrainie w pewnym podziałem. Wyróżniliśmy tereny wschodnie oraz okolice Kijowa, gdzie sytuacja jest tragiczna.
Trwają tam regularne bombardowania, a pociski spadają także na osiedla mieszkalne, szpitale, szkoły. Doszło nawet do ostrzeliwania cywili w trakcie utworzenia korytarzy humanitarnych. Zgoła odmienna sytuacja jest na terenach przy granicy z Polską.
Dla przykładu we Lwowie życie toczy się względnie normalnie, trwały jedynie przygotowania do ewentualnego ataku – zabezpieczano m.in. pomniki. Tamtejsze tereny to także swoisty kanał przerzutowy dla ludności, która ucieka z głębi Ukrainy do Polski. Niestety, te informacje są już nieaktualne.
W nocy z soboty na niedzielę doszło do ataku pociskami na miasto Jaworów. Celem Rosjan były budynki Międzynarodowego Centrum Operacji Pokojowych i Bezpieczeństwa. To zaledwie ok. 3o kilometrów od granicy z Polską! Aż strach pomyśleć co by było, gdyby wspomniane pociski „zboczyły z trasy”…
Według relacji świadków, ostrzał trwał kilka minut, a łącznie wystrzelono blisko 10 pocisków. To do tej pory zdecydowanie najbrutalniejszy atak tak blisko granicy Ukrainy z naszą ojczyzną.
Niestety, ukraiński wywiad informuje, że takie ataki mogą się powtórzyć. Co więcej, Putin osobiście zapowiedział, że dojdzie do bombardowań konwojów z bronią dla Ukrainy.
Ponadto służby wywiadowcze są w posiadaniu informacji, że prezydent Rosji planuje dalsze podboje. Jeśli wojna na Ukrainie potoczy się po jego myśli, to kolejnym celem ma być Litwa. I nie zatrzyma się tam – ma zamiar wrócić do czasów Związku Radzieckiego, w skład którego miałaby wejść także Polska. Wszystko zależeć ma od reakcji NATO na dalsze ataki.
You must be logged in to post a comment Login