Poznaliśmy decyzję sądu dotyczącą możliwości przeprowadzenia kolejnego referendum niepodległościowego w Szkocji. Co zdecydowano?
Kilkanaście tygodni temu Nicola Sturgeon zwróciła się do Sądu Najwyższego w UK o rozpatrzenie kwestii organizacji referendum niepodległościowego na terenie Szkocji. Tamtejsza premier obija się bowiem od muru w postaci kolejnych brytyjskich rządów.
Najpierw Boris Johnson jasno stał na stanowisku, że więcej głosowań dotyczących odłączenia się Szkocji od Wielkiej Brytanii nie będzie. Takowe było już bowiem przeprowadzone kilka lat temu, a społeczność zdecydowała o pozostaniu w ramach UK.
Szkocka premier obstawała jednak przy swoim – nastąpił Brexit, nastroje społeczne zmieniły się, a więc kolejne referendum jest zasadne. Gdy u władzy stanęła Liz Truss wiadomo było, że na głosowanie się nie zgodzi – nie od dziś wiadomo, że obie panie nie darzą się sympatią.
Okazało się jednak, że również Rishi Sunak nie chce zgodzić się na prośbę szkockiego rządu. Władze z Hollyrood liczyły jednak, że ścieżkę do przeprowadzenia referendum ułatwi im Sąd Najwyższy.
Przeliczyły się – decyzja brzmi następująco: na głosowanie dot. niepodległości zgodę musi wyrazić rząd w UK. Co na to Sturgeon?
Jeszcze kilka tygodni temu premier deklarowała, że uszanuje każdą decyzję wydaną przez Sąd Najwyższy. Teraz zmieniła narrację.
– Szanuję tę decyzję, ale przypomina, że sąd interpretuje prawo, a nie stanowi o nim – powiedziała szkocka szefowa rządu. Zdaje się więc, że kwestia nadal pozostaje otwarta.
I nic dziwnego. Partia Sturgeon, SNP, swoje zwycięstwo w wyborach zawdzięcza obietnicy przeprowadzenia referendum. Na tym oparła całą programową narrację. Bez niej może się okazać, że nie będzie nie tylko referendum, ale i Sturgeon u władzy.
A Wy co o tym myślicie? Referendum jest potrzebne? Przypominamy, że w przypadku odłączenia się od Wysp i powrotu do Unii, Polacy nie musieliby na terenie Szkocji starać się o żaden status osiedlenia czy wizę…