Ciężko słowami opisać to, co dzieje się na Ukrainie. Sądziliśmy, że w weekend sytuacja nieco się uspokoi – Rosjanie zgodzili się na utworzenie tzw. korytarzy humanitarnych, aby ludność z ukraińskich miast mogła się ewakuować. Posłuchajcie, co zdarzyło się dalej.
Korytarz humanitarny – o takie rozwiązanie apelowali Ukraińcy od kilku dni. Dzięki temu mogliby ewakuować ludność cywilną z ostrzeliwanych terenów, dostarczyć do miast potrzebne środki higieniczne i medyczne czy sprawić, że woda znowu popłynie wodociągami.
I wszystko wskazywało na to, że się udało – armia rosyjska wydała zgodę na utworzenie korytarza i zarządziła zawieszenie broni na kilka godzin. W tym czasie ludność została poinformowana o możliwości ucieczki z zagrożonych terenów i rozpoczęła się swoista wędrówka ludów.
Gdy mieszkańcy zebrali się na ulicach i zaczęli uciekać – piechotą lub samochodami – Rosjanie… otworzyli do niech ogień! Dokładnie tak – wybawili zgodą na ewakuację ludność z domów, a następnie rozpoczęli mordowanie z ukrycia.
Trudno jakkolwiek skomentować to, co się wydarzyło. Armia rosyjska już od dłuższego czasu podejrzewana jest o ludobójstwo, a ich działania na Ukrainie są przedmiotem śledztwa ze strony Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości.
Co miałoby to dać? No cóż, na ten moment zupełnie nic – żeby zbrodniarzy wojennych pociągnąć do odpowiedzialności, należałoby najpierw zakończyć wojnę i schwytać wszystkich odpowiedzialnych.
Jeśli Europa nadal będzie tak bierna pod względem wojskowym, to może się okazać, że ci zbrodniarze niebawem staną nie tylko na Ukrainie, ale i u bram środkowej i zachodniej Europy. A to oznaczałoby ogromne niebezpieczeństwo dla Polaków.
You must be logged in to post a comment Login