Boris Johnson we wtorkowy poranek poleciał do Warszawy na spotkanie z premierem Morawieckim. Szef brytyjskiego rządu nie gryzł się w język i mówił otwarcie, co sądzi o sytuacji na Ukrainie.
Można premiera UK nie lubić, można mu zarzucić sporo uchybień w czasie walki z pandemią czy uważać, że jego prezencja nie licuje z tak wysokim stanowiskiem. Trzeba jednak przyznać, że w sytuacjach kryzysowych Johnson jest jednym z najbardziej aktywnych liderów w Europie.
Tak też jest w przypadku wojny na Ukrainie. Już w pierwszych dniach wyciekła informacja, że Johnson wysyła do Polski tzw. podniebną strzałę. To system obrony przeciwrakietowej, który z wielu setek kilometrów potrafi zestrzelić obiekt wielkości piłeczki tenisowej.
W ten sposób Johnson chciał zapewnić, że Polacy są bezpieczni. We wtorek premier UK ponownie pojawił się w naszej ojczyźnie, a jego słowa jednocześnie budzą grozę i podziw.
Brytyjski premier odpowiedział bowiem na decyzję Putina o postawieniu w stan najwyższej gotowości służb odpowiadających w Rosji za broń nuklearną.
Obaj premierzy zapewnili o dalszej, ścisłej współpracy i konieczności zwiększania siły obronnej wschodniej flanki NATO. To kolejny sygnał – Polska jest bezpieczna, gdyby Putin zdecydował się na dalszy atak.
– My również mamy taki system odstraszania atomowego. Nie chcemy go używać, ani tego nie planowaliśmy, ale niech każdy pamięta, że my też jesteśmy w jego posiadaniu. Jeśli Rosja zdecyduje się na jego użycie, nasza odpowiedź będzie taka sama albo większa – tak w wywiadzie dla Daily Express wtórował mu minister Ben Wallace.
Przypominamy również, że Johnson podjął decyzję o zmianach w ramach przyznawania statusów osiedlenia. Bez większych formalności taki status otrzymają bliscy Ukraińców, którzy już mieszkają w UK i posiadają settled status.
You must be logged in to post a comment Login