Wysokie rachunki za energię to palący problem nie tylko w UK, ale i w całej Europie. Mało kto jednak zastanawia się dokładnie, dlaczego ceny tak wzrosły.
Pamiętacie czasy, gdy taryfy fixed wynosiły po 70 funtów miesięcznie, a przy niewielkim wysiłku można było płacić za rachunki za energię ok. 500 funtów w skali roku?
Te czasy wydaje się odeszły w zapomnienie. Obecnie straszy się nas, że 500 funtów to będzie kwota, którą trzeba będzie płacić co miesiąc, a nie co rok…
Niewielkie podwyżki zaczęły się jeszcze w czasie pandemii. W styczniu 2022 sądzono jednak, że podczas kwietniowej aktualizacji price cap ceny spadną i wrócą do normalnego poziomu.
Tak się nie stało przez atak Rosji na Ukrainę i odpowiedź Europy w formie sankcji. W dużej części jesteśmy od Rosji uzależnieni – zarówno pod względem dostaw gazu jak i ropy. A to dwa surowce, od których zależna jest praktycznie cała gospodarka.
Na sankcje odpowiedział Putin i postawił Europę w kryzysowej sytuacji – niektórym zakręcił kurek z gazem całkowicie, niektórym kazał płacić w rublach… Wszystko, żeby gospodarczo Europa odczuła to jak najmocniej.
I to jest właśnie odpowiedź na pytanie, skąd wzięły się takie wysokie rachunki. Nie da się nic z tym zrobić, bo dyplomatycznie nie wypada „układać się” z Rosją w żadnym aspekcie, także tym gazowym i dotyczącym ropy. Na ustępstwa nie ma teraz miejsca.
Do wszystkich „maruderów” Boris Johnson ma kilka dosadnych słów. – My płacimy wyższe rachunki, Ukraińcy płacą niewinną krwią. To chyba nieduża cena, aby ten koszmar mógł się w końcu skończyć – powiedział odchodzący premier UK.
Cóż, mimo całej złości na sytuację w Wielkiej Brytanii, trudno się z premierem nie zgodzić. Zdaje się, że tylko uniezależnienie od Rosji może długofalowo przynieść pożądane skutki. Inaczej widmo powtórki będzie nad Europą wciąż krążyło.