Lekarze z Wysp biją na alarm – małpia ospa rozprzestrzenia się w tempie, jakiego jeszcze w historii nie było. Czy będziemy mieli kolejną epidemię?
Gdy na początku maja w UK wykryto pierwsze przypadki małpiej ospy, nikt się tym specjalnie nie przejmował. Co prawda w historii dawno nie było żadnych przypadków zachorowań, ale nadal nowych chorych nie było wielu.
Kilka dni później poinformowano, że zakażonych jest już blisko 10 osób, ale nadal sprawa nie była alarmująca. Okazało się bowiem, że wszyscy zakażeni to osoby homoseksualne, które niedawno obyły stosunek z osobą tej samej płci.
A to właśnie przez bliski kontakt fizyczny rozprzestrzenia się ta niebezpieczna choroba. Sprawa znowu nieco ucichła. Aż do teraz…
Okazuje się, że w połowie maja odkryto kolejne przypadki zakażeń, ale nie były już powiązane z orientacją seksualną chorego. Lekarze zaczęli mieć podejrzenia, że choroba może nam zagrozić bardziej, niż byśmy się spodziewali.
Teraz wszczęto już oficjalny alarm. W ciągu jednego dnia wykryto ponad 35 przypadków, a łączna ich liczba urosła do blisko 60! Niestety, scenariusz przypomina nam epidemię koronawirusa – tym razem jednak wszystko zaczyna się u nas, w Europie.
Co więcej, lekarze już informują o konieczności… stworzenia specjalnej szczepionki przeciwko małpiej ospie. Strach nas bierze na myśl, że monkeypox może przywrócić czasy znane nam ze szczytu epidemii Covid-19.
To nie wszystko. Już poinformowano, że osoby, które miały kontakt z chorymi lub potencjalnie zakażonymi musza odbyć kwarantannę. I to nie 7 czy 10 dni, jak przy koronawirusie.
Władze poleciły samoizolację aż na 3 tygodnie! Taką samą decyzję podjęto już m.in. w Belgii. Czy czeka nas powtórka z ostatnich dwóch lat?!
You must be logged in to post a comment Login