Na początku tygodnia premier Johnson zapowiedział podwyżki składek na National Insurance. Teraz wychodzą szokujące fakty – część pieniędzy zostanie przeznaczona na… Trzymajcie się mocno!
National Insurance to odpowiednik polskich składek „zusowskich”. Obowiązkowa kontrybucja jest odciągana od naszych pensji po przekroczeniu konkretnego progu zarobków. Poziom wspomnianej stawki miał pozostać bez zmiany podczas całej kadencji Borisa Johnsona – tak wynikało z zapowiedzi przed wyborami.
Na początku tego tygodnia premier przyznał, że musi złamać daną obietnicę. I zapowiedział podwyżki wysokości National Insurance o 1,25%. To tylko pozornie niewiele.
Z wyliczeń ekspertów wynika, że młody mieszkaniec Wysp, który właśnie rozpoczyna pracę, w ciągu całego swojego zawodowego życia odprowadzi na rzecz budżetu państwa ponad 12 tysięcy funtów więcej, niż według obecnych stawek. A takie wyliczenia nie uwzględniają kolejnych podwyżek w przyszłości.
Johnson zarzekał się jednak, że cel podwyższenia NI jest „szlachetny” – podniesienie poziomu służby zdrowia i opieki społecznej w UK. Rocznie na ten cel zostanie przeznaczonych o 12 miliardów funtów więcej niż obecnie.
Premier zapomniał jednak dodać, że część środków zostanie przeznaczona na podniesienie jakości życia… zarządzającymi tymi środkami. Jak to możliwe? W sieci pojawiło się tajemnicze ogłoszenie o pracę.
NHS szuka 42 dyrektorów wykonawczych, którzy będą odpowiedzialni za nadzór nad lokalnym rozdysponowaniem dodatkowych środków z budżetu. Ich pensja? Szokująca – średnio 230 tysięcy funtów rocznie! To sporo więcej, niż inkasuje sam Boris Johnson!
To również tyle, ile przeciętny mieszkaniec Wysp zarabia w ciągu kilku lat. – Okej, być może nowi dyrektorzy są potrzebni. Ale poszukiwanie ich w taki sposób jest skrajnie głupie – mówią anonimowo przedstawiciele Partii Konserwatywnej.
– Jak ciężko pracujący mieszkańcy, często za najniższą krajową, mają to zrozumieć? Będą musieli oddawać większą kwotę ze swojego wynagrodzenia, żeby kilkadziesiąt osób zarabiało krocie. My sami tego nie rozumiemy – dodają na łamach Daily Telegraph.
You must be logged in to post a comment Login