Perturbacje w północno-irlandzkim rządzie trwały od kilku miesięcy. Ówczesna szefowa parlamentu – Arlene Foster była oskarżana o zbyt pobłażliwe podejście do negocjacji w sprawie umowy brexitowej. Cieszyła się jednak dużym poparciem mieszkańców.
Nikt nie spodziewał się, że w kwietniu Foster zdecyduje się ustąpić ze stanowiska! Uprzedziła tym samym planowany przez jej kolegów z partii wniosek o wotum nieufności dla lokalnego rządu.
Mimo, że od tego czasu minęło już kilka miesięcy, oficjalna zmiana na stanowisku premiera nastąpi 11 czerwca. Tekę pierwszego ministra obejmie Paul Givan.
Na początku spodziewano się, że irlandzkim premierem zostanie Edwin Poots, który został wybrany nowym liderem rządzącej partii. Polityk zdecydował jednak, że jego stanowisko powinno zostać rozdzielone od funkcji tzw. first minister.
Co wiemy o Givanie? Wszyscy mówią zgodnie – jest znacznie bardziej konserwatywny w poglądach niż Arlene Foster. To oznacza przynajmniej dwa problemy.
Po pierwsze rząd Irlandii Północnej musi współpracować z partiami DUP oraz Sinn Fein, których członkowie mają zupełnie odmienne poglądy.
Ponadto Givan znany jest z przywiązania do tradycji i protokołu. A to może być wstępem do próby odłączenia od Zjednoczonego Królestwa i zjednoczenia z Irlandią.
Pierwszym krokiem nowego premiera może być spotkanie w Londynie z Borisem Johnsonem.
Liz Truss zapowiedziała twarde stanowisko w sprawie kontroli na granicach mimo sprzeciwu Unii Europejskiej. Co to dla nas oznacza?
Po Brexicie nadal jest wiele spraw nieuregulowanych na linii UK-UE. Nie udało się wypracować konkretnych rozwiązań, a niektóre przepisy są częściowo na tzw. etapie przejściowym.
Punktem spornym jest nadal np. tzw. protokół północnoirlandzki. Mowa o swobodnym przepływie towarów pomiędzy Irlandią Północną a Irlandią.
Tylko od zachowania takiego stanu, a więc braku kontroli na granicach, uzależniono dalsze utrzymywanie dobrych stosunków pomiędzy dwoma Irlandiami.
Okazuje się, że Liz Truss nie zamierza ustąpić unijnym urzędnikom ani o jotę. Co postanowiła nowa premier?
Nadal przewóz towarów pomiędzy Irlandią Północną a resztą Zjednoczonego Królestwa pozostaje bez zbędnych formalności. Z terenu Anglii, Walii i Szkocji można wjechać do Irlandii Północnej na „starych warunkach”, a kontrole są ograniczone do minimum – zwłaszcza w przypadku wwożenia różnego rodzaju towarów.
Z kolei sama Irlandia Północna pozostała w ramach tzw. jednolitego rynku UE. To oznacza, że towary tam przewożone powinny podlegać ścisłym kontrolom i limitom – nawet jeśli trafiają ostatecznie do Irlandii, a port północno-irlandzki jest tylko dla nich przejściowym punktem.
Okazało się jednak, że rodzi to ogromne problemy i mnóstwo biurokracji – a na to firmy z Wielkiej Brytanii nie były przygotowane. Unia na to nie zważa i obstaje przy stanowisku nakładającym kontrole.
Ponieważ Wielka Brytania tego stanowiska nie respektuje, wszczęto dwa postępowania przeciwko UK w ramach unijnych instytucji. Jak zakończy się ten spór?
Oby z korzyścią dla obu stron. Trzeba poszukać kompromisu, dzięki któremu nie będzie miejsca na nadużycia w prawie, a jednocześnie firmy z terenu Wysp nie będą na tym stratne.
W weekend ogłoszono wyniki wyborów w Irlandii Północnej. To prawdziwy szok i być może początek końca Zjednoczonego Królestwa!
Temat rozłamu Wielkiej Brytanii wraca do mediów co jakiś czas. Wielokrotnie pisaliśmy już m.in. o dążeniach do przeprowadzenia kolejnego referendum niepodległościowego w Szkocji.
Nawet kilka dni temu mówiła o tym premier Sturgeon. Zdaje się jednak, że nic z tego – decyzja o jego rozpisaniu należy do Borisa Johnsona, a ten stawia sprawę jasno: jedno głosowanie już było, więcej nie będzie, nie w tym pokoleniu.
Co więcej swoje aspiracje niepodległościowe zgłasza też Walia. Tamtejsi rządzący również chcieliby rozpisać referendum, a jest szansa, że mieszkańcy byliby za odłączeniem się od Wielkiej Brytanii.
To jednak nic w porównaniu z tym, co w weekend wydarzyło się w Irlandii Północnej. Wybory do parlamentu wygrała partia Sinn Fein. Dlaczego to takie ważne?
Jej przedstawiciele głoszą hasła skrajnie nacjonalistyczne. I od dawna mówią, że chcą odłączenia się od Zjednoczonego Królestwa.
Nie chodzi im jednak o uzyskanie pełnej odrębności. Irlandia Północna miałaby zostać wcielona do Irlandii! A to zmienia postać rzeczy.
Ta część Wysp musiałaby przejąć irlandzkie prawo, przepisy, regulacje, stawki, waluty, itp. Dla mieszkańców oznaczałoby to prawdziwe trzęsienie ziemi w najprostszych kwestiach życia codziennego.
Czy tak rzeczywiście się stanie? Tuż po ogłoszeniu wyników padło kilka obiecujących deklaracji. To jednak pobożne życzenia.
Tu znowu do głosu dochodzi bowiem Boris Johnson. Ewentualną zgodę na referendum i dalsze odłączenie musiałby wydać premier, a tego zapewne nie zrobi.
You must be logged in to post a comment Login