Mamy dla Was historię 29-letniej ciężarnej kobiety, która kupiła w jednym z marketów polskie pieczywo. Okazało się, że w środku jest… obrzydliwa niespodzianka.
W większości marketów sieci Asda na dziale z pieczywem produkty są wypiekane na bieżąco. Klienci mogą dzięki temu przez większość dnia kupić świeże, a czasami jeszcze ciepłe pieczywo.
W niektórych sklepach giganta spożywczego można też kupić tzw. polish-style rolls. To bułki z serową posypką na górze. I to właśnie o ten produkt cała afera.
29-letnia Henna odwiedziła Asdę w Minworth. Była głodna po pracy, więc kupiła na szybko „przekąskę” – padło właśnie na „polską bułkę”.
Gdy weszła do samochodu, gdzie czekał jej mąż, i chciała zjeść bułkę, aż krzyknęła z przerażenia. Wzięła jeden kęs, a jej małżonek wytrącił jej bułkę z ręki.
W środku było kilka kawałków pleśni! Dosłownie wewnątrz bułki były szare naloty. Wyglądało, jakby pieczywo leżało w sklepie i czekało na klienta kilka tygodni.
Ale nie – na opakowaniu była data ważności i zostało jeszcze kilka dni. Co najgorsze, 29-latka była w ciąży i bała się, że zjedzenie spleśniałego produktu może zaszkodzić dziecku.
– Spanikowałam, bo kilka razy już poroniłam. Wywołałam wymioty, bo chciałam się pozbyć tego świństwa z siebie – mówi Henna.
Następnie poszła wraz z mężem do sklepu, aby zareklamować produkt. Została równie obrzydliwie potraktowana przez załogę.
– A co chcesz, żebym zrobił? Mogę Ci zwrócić funta jeśli chcesz – powiedział kierownik sklepu. Mąż kobiety wytłumaczył, że nie chcą pieniędzy, tylko ostrzegają, że pozostałe bułki trzeba sprawdzić, aby nikt inny nie kupił spleśniałego produktu.
– Nie mam pojęcia, czy to zrobili. Ich postawa była okropna. Na odchodne polecili mojej żonie, aby napisała się dużo wody i przepłukała jamę ustną. Prosili tylko, żeby… nie pluła tą wodą przed sklepem – dodaje mężczyzna.
Uważajcie więc, jeśli robicie zakupy w tym konkretnym sklepie.