Szykuje się sytuacja, której w historii UK jeszcze nie było. Niebawem nie dostaniemy się do żadnej przychodni, a szpitale będą działać w ograniczonym zakresie.
Ostatnie tygodnie upływają na Wyspach pod znakiem strajków. Najpierw na ten ruch zdecydowali się kolejarze i sparaliżowali ruch w całym kraju.
Następnie od pracy na moment odeszli kierowcy autobusów w Londynie, czym znacząco utrudnili mieszkańcom życie. W międzyczasie mieliśmy też np. strajk osób zatrudnionych do wywozu śmieci.
Tym razem szykuje się jeszcze poważniejszy strajk. O ile bez kolei czy autobusu mogliśmy się na moment obejść, to już bez dostępu do służby zdrowia sobie nie poradzimy.
Okazuje się, że związek zawodowy pielęgniarek szykuje strajk, jakiego nie było od 106 lat w UK! Trwa głosowanie w tej sprawie, a swoje zdanie wypowie ponad 300 tysięcy zrzeszonych w związku.
Wyniki poznamy w przyszłym miesiącu. Wszystko wskazuje na to, że będziemy mieli poważny problem.
Na poczet strajku i wynagrodzeń dla pielęgniarek, które nie pojawią się w pracy, zgromadzono już ponad 50 milionów funtów! To wskazuje, że strajk będzie generalny, ogólnokrajowy i nie potrwa dzień czy dwa.
Pielęgniarki już zapowiedziały, że nie będą obsługiwać pacjentów w przychodniach, a do szpitali będą przyjmowane tylko najcięższe przypadki, kiedy życie pacjenta jest bezpośrednio zagrożone.
Czy jest szansa na porozumienie? Na razie nie widać nawet światełka w tunelu.
Rząd w UK proponuje pielęgniarkom podwyżki na poziomie ok. 5 procent. Z kolei związki zawodowe żądają ponad 11-procentowych wzrostów wynagrodzeń.
Rozbieżność jest zbyt duża, aby szukać kompromisu. Nie znalazł go też Boris Johnson. Czy uda się to Liz Truss?