Media w UK grzmią o zachowaniu pani Anny. Polka stała się sławna kilka tygodni temu i postanowiła o sobie przypomnieć. Aż trudno uwierzyć w to, co zrobiła.
Przypominamy – o naszej rodaczce głośno zrobiło się w trakcie Wimbledonu, najbardziej znanej tenisowej imprezy na świecie. Spotkali się tam Novak Djokovic oraz Nick Kyrgios.
Ten drugi zgłaszał w trakcie meczu wielokrotnie, że przeszkadza mu jedna z osób obecnych na trybunach. A publiczność w trakcie określonych fragmentów meczu musi zachować ciszę i spokój – to zasada znana w tenisie od dziesiątek lat.
W końcu zawodnik nie wytrzymał i poprosił o interwencję sędziego. – Ta kobieta cały czas mnie rozprasza. Wiem dokładnie, która to. Ma spódniczkę, siedzi tam i wygląda, jakby wypiła z 700 drinków – argumentował Kyrgios.
Kobietę wyprowadzono ze stadionu, po czym wróciła na swojej miejsce po kwadransie. Okazało się, że…to Polka! Co więcej, nasza rodaczka sama się tym pochwaliła na łamach The Telegraph.
– Wypiłam może dwa drinki. Ponadto był upał i nie miałam czapki, może to trochę namieszało mi w głowie – tłumaczy się 32-letnia Anna, z zawodu prawniczka. – Ale nie miałam złych intencji, chciałam go wesprzeć, bo podobnie jak ja, cierpiał kiedyś na depresję – mówi nasza rodaczka.
Ostatecznie Polka dostała wodę i mogła wrócić na stadion, gdzie zachowywała się już poprawnie. A jej ulubieniec przegrał mecz 3:1.
Wydawało się, że to koniec sprawy. Ale nie – Polka przypomniała o sobie, wydając specjalne oświadczenie, a o jej zachowaniu piszą największe media w UK.
Okazuje się, że pani Anna chce oczyścić swoje nazwisko i wytacza Kyrgiosowi proces! Uznała, że jego słowa były krzywdzące i lekkomyślne, a cała sprawa zaszkodziła jej i jej rodzinie.
Jednocześnie 32-latka zapowiedziała, że wszelkie pieniądze, jakie wygra decyzją sądu, przekaże na cele charytatywne. A Wy co uważacie, popieracie zachowanie Polki?
Fot. news.com.au