Do traumatycznych wydarzeń doszło już jakiś czas temu. Dopiero teraz jednak sprawa znalazła swój finał w sądzie, a sama poszkodowana mogła bezpiecznie opowiedzieć historię mediom w UK.
Sprawa dotyczy Lauren Caton. Młoda Brytyjka została uprowadzona z luksusowej wilii w trakcie urlopu spędzanego w Portugalii. Jej oprawcą okazał się Donald Fernandes.
37-latek porwał młodą kobietę, uwięził, znęcał się nad nią psychicznie i gwałcił. Brytyjka była tak bardzo wystraszona, że nie zdołała poprosić o pomoc nawet wtedy, kiedy przestępca… zabrał ją na spacer do galerii handlowej!
Okazało się, że – cudem – Caton natknęła się na swojego polskiego znajomego. Próbowała mu dać znać, że potrzebuje pomocy. Polak poszedł po ochronę w budynku, ale gdy wrócił, jego znajomej już nie było. – Widziałam go z samochodu, do którego zapakował mnie Fernandes. Robił wszystko co mógł, aby wyjaśnić ochronie, że jestem w niebezpieczeństwie. Ale nie potraktowali go poważnie, a my odjechaliśmy – wspomina na łamach Daily Mail.
Na szczęście kilka dni później Fernandes ponownie wybrał się na „spacer” z porwaną dziewczyną. 19-latka powiedziała mu, że musi skorzystać z toalety w pobliskiej restauracji. Jednemu z klientów powiedziała, że została uprowadzona. Ten zadzwonił po policję, a Caton czekała na nich bezpiecznie ukryta w toalecie.
Brytyjka została uwolniona i wróciła do kraju. Jest cała i zdrowa – nie licząc traumy, która zapewne będzie towarzyszyć jej do końca życia. A co z porywaczem?
Aż trudno w to uwierzyć, ale mężczyzna ma bardzo pokaźną kartotekę. Fernandes mieszkał kiedyś w Kanadzie, gdzie odsiedział 7 lat wyroku za napad, w wyniku którego zginął 66-latek. Udało mu się uciec z więzienia, a policja namierzyła go dopiero po sześciu dniach.
Zatargi z prawem miał też w Portugalii, gdzie był już skazany za próbę gwałtu oraz groźby. Tym razem spędzi w celi znacznie dłuższy czas.
You must be logged in to post a comment Login