Ponad 40 tysięcy pracowników będzie niebawem strajkowało. Uwaga, to może sparaliżować cały kraj!
Mowa o strajku wszystkich osób zrzeszonych w ramach kilku związków zawodowych kolejarzy. Próbkę takiego strajku mieliśmy w czasie wakacji.
Wtedy ponad 20 tysięcy osób zatrudnionych na kolei odeszło od swoich obowiązków. Działały tylko nieliczne połączenia pociągami, a i te były sporo opóźnione.
Spowodowało to ogromne problemy dla osób, które podróżują w ten sposób do pracy. Ponadto dostać się w konkretne miejsca nie mogli turyści.
Taki strajk uruchomił też inne, błędne koło. Zatłoczona i przez to opóźniona była inna komunikacja miejsca, jak autobusy czy metro. A ci, którzy przesiedli się na czas strajku w samochód, stali w ogromnych korkach.
Teraz skala protestu ma być znacznie większa! Od obowiązków zawodowych odejdzie ponad 40 tysięcy osób z 14 różnych firm przewozowych.
Podano już daty strajków. I zdaje się, że nie ma już żadnej szansy na wcześniejsze porozumienie i zażegnanie widma protestów.
15 i 17 września – w tych dniach kolej zostanie sparaliżowana. Szykujcie się więc na ogromne opóźnienia, brak możliwości dostania się do pracy, zatłoczone autobusy, a w Londynie metro, ponadto utworzą się korki na wielu trasach.
Jeśli po tym terminie nie uda się wypracować kompromisu z władzami, to następny strajk o podobnej skali będzie miał miejsce 26 września. Co musi się stać, aby kolejarze pracowali zgodnie z planem?
Tu wszystko zależy od ministra Granta Shappsa. Związkowcy chcą sporej podwyżki, poprawy warunków pracy, większej liczby dni wolnych od pracy oraz samej modernizacji kolei.
Shapps na razie zapowiedział… tylko ten ostatni punkt. To jednak zdecydowanie populistyczna wypowiedź, a nie chęć spełnienia postulatów.
Jeśli chodzi o płace, minister transportu zgodził się na 2%. Kolejarze uznali tę propozycję za haniebną. Na ten moment bardzo trudno będzie dojść do kompromisu.