Anthony Simms trafił do szpitala z powodu zakażenia Covid pod koniec zeszłego roku. Minęło blisko 8 miesięcy, a Brytyjczyk nadal ma problemy z chodzeniem, a nawet mówieniem!
Historię jednego z pacjentów przybliża serwis Daily Mail. Anthony Simms zauważył objawy choroby u siebie w czasie ubiegłorocznych Świąt Bożego Narodzenia. Dokładnie 29 grudnia ostatkiem sił zadzwonił na pogotowie, po czym stracił przytomność.
Został przewieziony do James Cook University Hospital w Middlesbrough, gdzie spędził aż trzy miesiące! Kolejny miesiąc leżał na oddziale w Redcar Primary Care Hospital w Redcar. W czasie pobytu łącznie sześć tygodni był podłączony do respiratora.
W pewnym momencie powiadomiono jego żonę, że musi przygotować się na najgorsze. Nie mogła jednak pożegnać się z mężem – sama cierpiała z powodu zakażenia koronawirusem. Ponadto odwiedziny w szpitalu były kategorycznie zabronione.
Na szczęście po łącznie ponad 120 dniach Anthony wrócił do domu. To był jednak początek kłopotów 48-latka. Covid tak wyniszczył jego organizm, że mężczyzna musiał od nowa uczyć się mówić i chodzić!
Do dzisiaj przechodzi rehabilitację, do poruszania się używa chodzika, a codziennie musi wspierać się tlenowymi inhalacjami. I apeluje do mieszkańców Wysp.
– Miał z powodu Covid mętlik w głowie. Wierzyłem, że taki wirus gdzieś tam istnieje, ale zastanawiało mnie, jak szybko się rozprzestrzenia. Ponadto zdziwił mnie fakt, że już rok po wybuchu pandemii była gotowa szczepionka. Przekonałem się o sile koronawirusa dopiero, kiedy sam zachorowałem. Żegnał się już ze światem i mam ogromne szczęście, że żyję. Nie lekceważcie żadnych objawów – mówi Simms.
Ponadto planuje niebawem zaszczepić się. Na przyjęcie preparatu chroniącego przez Covid nie pozwala mu jeszcze stan zdrowia.
You must be logged in to post a comment Login