We wtorek późnym popołudniem odbyła się kolejna konferencja premier UK. Co tym razem Boris Johnson miał do przekazania mieszkańcom? Nie jest dobrze…
Na myśl o kolejnym publicznym wystąpieniu premiera ostatnio drżymy. W sobotę Johnson zapowiedział nagłą zmianę obostrzeń covidowych. Wszystko przez pojawienie się nowej mutacji Omicron.
Kolejne przemówienie szef rządu wygłosił we wtorkowe popołudnie. Tym razem Johnson nie wprowadził żadnych nowych obostrzeń. Wyjaśnił jedynie te obecnie obowiązujące, omówił aktualną sytuację i mówił o lockdownie na Święta.
Na co musimy się przygotować? Premier potwierdził, że władze przyjrzą się obecnym obostrzeniom za około dwa i pół tygodnia. To oznacza, że kolejnej konferencji możemy się spodziewać w okolicach 17/18 grudnia, a więc tuż przed Bożym Narodzeniem.
Johnson uznał też, że obecne zasady są wystarczające i władze nie planują ich zaostrzenia. – Ryzyko lockdownu jest ekstremalnie niskie. Na pewno nie będzie takiego zamknięcia kraju, jak w zeszłym roku. Przyglądamy się jednak uważnie sytuacji i będziemy reagować, jeśli będzie to konieczne – ocenił.
No właśnie. Johnson to mistrz dyplomacji – w nagłówkach czytamy, że „ryzyko lockdownu jest ekstremalnie niskie”, ale mało kto zwraca uwagę na pozostałe słowa. A nimi rząd dał sobie furtkę do wszystkiego – łącznie z zamknięciem kraju, jakie pamiętamy z 2020 roku. Dobrze przecież wiemy, że w ustach polityka słowa „na pewno” niewiele znaczą. Zwłaszcza w czasach pandemii!
Wychodzi na to, że musimy cierpliwie czekać na kolejną konferencję. I liczyć na to, że szczyt fali w Polsce nastąpi jak najszybciej, a tendencja zacznie się odwracać. W innym przypadku nasza ojczyzna tuż przed 24 grudnia może zostać wciągnięta na „red list”. A tego nikt z nas nie chce…
You must be logged in to post a comment Login