Analizy statystyk covidowych podjął się serwis Daily Mirror. Przeanalizowane zostały dane z blisko 400 regionów w Wielkiej Brytanii z zeszłego tygodnia.
Wynika z nich, że największy wzrost liczby nowych przypadków w stosunku początek-koniec tygodnia jest na obszarze Teesside! Mowa o Hartlepool, Middlesbrough oraz Redcar and Cleveland.
Dla przykładu – w Hartlepool na początku tygodnia współczynnik nowych dziennych zachorowań na 100 tysięcy mieszkańców wynosił 420. A po kilku dniach było to już blisko 880, co oznacza ponad 100% wzrost!
Z kolei biorąc pod uwagę dane liczbowe, a nie procentowe, najwyższy współczynnik jest zdecydowanie w South Tyneside. Wynosi 1359, a tygodniowy wzrost, jaki tam zanotowano, to około 93 procent.
Są też nieliczne regiony, w których sytuacja jest zdecydowanie bardziej optymistyczna. Najniższe współczynniki odnotowano w ciągu ostatniego tygodnia w Norfolk, Torridge, Suffolk oraz Herefordshire.
Tymczasem ogniska koronawirusa wykryto już nawet na obu brytyjskich lotniskowcach. Dwa dni po tym, jak potwierdzono, że na HMS Queen Elizabeth jest ok. 100 zakażeń, okazało się, iż koronawirus jest obecny na HMS Prince of Wales – podał w czwartek wieczorem dziennik “The Sun”.
Ognisko na HMS Prince of Wales jest znacznie mniejsze, bo według “The Sun” wykryto tam osiem infekcji. Marynarze mieli się zakazić schodząc na ląd, gdy okręt zawinął do portu w Gibraltarze. W podobnych okolicznościach – podczas pobytu porcie w Limassol na Cyprze – koronawirusem zakazili się członkowie załogi HMS Queen Elizabeth
Informację gazety potwierdził brytyjski minister obrony Ben Wallace, który przyznał, że być może będzie trzeba zmienić zasady schodzenia załogi na ląd. “Będziemy dokonywać przeglądu za każdym razem, gdy się zatrzymamy. Albo ludzie nie zejdą na ląd, jeśli będzie to konieczne, albo też, jeśli państwo przyjmujące nie będzie sobie życzyć, by ludzie wchodzili na pokład, uszanujemy to” – powiedział.
Ale podkreślił, że podczas kilkumiesięcznych rejsów nie da się całkowicie wyeliminować kontaktów załogi ze światem zewnętrznym i zakażenia są nieuniknione. “Marynarze muszą schodzić na ląd, dostawcy muszą wchodzić na pokład, trzeba uzupełniać zapasy. To się po prostu zdarzyło. Radzimy sobie z tym. Dobra wiadomość jest taka, że nikt nie jest poważnie chory” – zaznaczył.
Redakcja / PAP
You must be logged in to post a comment Login