Jeśli myślicie, że kryzys lotniczy w UK zostaje powoli zażegnany, to jesteście w dużym błędzie. Sytuacja jest gorsza, niż była jeszcze w trakcie Wielkanocy.
Na chwilę przed świętami wielkanocnymi media w UK zaczęły informować o kryzysie, który dotknął branże lotniczą. Chodziło o braki kadrowe na lotniskach, które spowodowały totalny chaos.
Kolejki na kilkaset metrów, oczekiwanie na odprawę bagażu przez kilkadziesiąt minut oraz walizki pozostawione same sobie po wylądowaniu. Na to wszystko musieli przygotować się pasażerowie.
Najmocniej dotknięte problemami były lotniskach Londyn-Heathrow oraz Manchester. W Londynie jest już nieco lepiej, za to do Manchesteru dołączył inny port lotniczy.
Mowa o Birmingham Airport. Nie uwierzycie, co się tam dzieje.
Im bliżej wakacji, tym większe zainteresowanie lotami. A tym samym jeszcze dłuższe kolejki. Na jaki pomysł wpadli zarządzający lotniskami w Manchesterze oraz Birmingham?
Otóż poprosili pasażerów o ustawianie się w kolejki… przed terminalami. Bez względu na pogodę, mnóstwo osób musiało czekać po kilkadziesiąt minut przed lotniskami na świeżym powietrzu – z walizkami, dziećmi, a wśród nich były także osoby starsze.
Dyrektorzy lotnisk tłumaczą się, że taka decyzja była konieczna, aby udrożnić niezbędne korytarze wewnątrz terminali. Jak długo będzie funkcjonowało takie rozwiązanie?
Tego nie wiadomo – ale im bliżej lata, tym spodziewamy się jeszcze większego chaosu. Trudno więc liczyć, że sytuacja poprawi się z dnia na dzień.
Jest jedno rozwiązanie, które przyniosłoby oczekiwany rezultat. Mowa o zatrudnieniu odpowiedniej liczby osób. Dla przykładu Birmingham Airport zwolniło w czasach pandemii blisko 7 tysięcy osób. Problem w tym, że te nie chcą wrócić do pracy, a przeszkolenie nowych trwa…
You must be logged in to post a comment Login