Bonus, o którym mowa, to ulga podatkowa. Pisaliśmy już o niej w czerwcu. Wtedy Martin Lewis przypominał, że można się o nią postarać nawet do 4 lat wstecz. Kto się kwalifikuje?
Aplikować mogą praktycznie wszystkie osoby, które zostały wysłane do pracy zdalnej przez swojego pracodawcę. I tu właśnie był malutki kruczek – do pracy w trybie home office trzeba było zostać oddelegowanym, nie mogła to być nasza własna decyzja.
Jeśli ten warunek był spełniony, to wystarczył jeden dzień „remote work” żeby do HMRC złożyć wniosek o przyznanie ulgi podatkowej w wysokości 125 funtów w skali roku.
Drugi warunek do spełnienia to udowodnienie, że praca zdalna naraziła nas na dodatkowe koszty. A tak jest praktycznie w każdej sytuacji – wystarczy przedstawić rachunek za prąd i poinformować urząd, że był wyższy ze względu na konieczność uruchomienia komputera w domu w godzinach pracy.
Dowodem może być też rachunek za internet domowy – zwłaszcza w taryfach, które nakładają na klientów miesięczne limity gigabajtów. Rachunki za ogrzewanie i wodę z okresu, w którym pracowaliśmy zdalnie, również mogą być przedstawione podczas aplikowania – w normalnych warunkach nie korzystalibyśmy z nich, gdybyśmy przebywali w biurze.
Tymczasem ekspert finansowy Martin Lewis, na którego powołuje się Daily Star, informuje, że HMRC zmieniło zasady starania się o ulgę. Teraz nie trzeba być już wysłany do pracy zdalnej przez dyrektora czy kierownika.
Do 125 funtów bonusu kwalifikują się też wszyscy ci pracownicy, którzy nie mogą udać się do biura przez obowiązek samoizolacji. Na kwarantannę musimy być jednak wysłani przez powiadomienie w aplikacji NHS – a nie np. poddać się jej po podróży zagranicznej.
– Oficjalna zmiana niebawem nastąpi, lecz pracownicy urzędu już mi ją potwierdzili. To duże ułatwienie dla wielu mieszkańców, dla których połączenie pracy z kwarantanną jest bardzo kłopotliwe – mówi Lewis.
You must be logged in to post a comment Login