Zasady zatrudnienia imigrantów w UK po brexicie są bardzo uciążliwe dla wielu pracodawców. Swój sprzeciw wobec nich zgłosił szef jednej z najbardziej liczących się firm – możliwe więc, że szykują się zmiany w tej kwestii!
Po brexicie stało się jasne, że życie imigrantów w UK nie będzie już takie samo. Musieliśmy starać się o statusy osiedlenia, które były jedyną podstawą do rozpoczęcia legalnej pracy.
Wiele osób nadal na nie czeka, a wszyscy ci, którzy dostali odmową, musieli wyjechać z kraju i zza granicy starać się o wizę pracowniczą. Jak kosztowny i żmudny to proces wiedzą tylko ci, którzy starali się go przejść.
Opcja wizowa to jedyne rozwiązanie dla osób, które chcą teraz przylecieć i osiedlić się na Wyspach. Nie jest już możliwy przyjazd „z marszu”, o czym boleśnie przekonują się Polacy.
Na grupach polonijnych wielokrotnie czytaliśmy pytania w stylu: mój kuzyn chce przylecieć do UK za dwa tygodnie, co ma zrobić. I niestety odpowiedź w tej sprawie jest jedna: starać się o wizę, której na pewno nie dostanie w ciągu dwóch tygodni…
Możliwe jednak, że coś się w tej kwestii zmieni. Przez kryzys finansowy na całym świecie okazało się, że imigranci stanowili kluczową grupę pracowników w wielu sektorach. Ich brak sprawia, że gospodarka hamuje.
Kwestia ta staje się uciążliwa dla wielu pracodawców. Odczuwają to również globalne, wielkie marki – takie jak Ryanair. I to wypowiedź szefa irlandzkich linii może być kluczowa dla rozpoczęcia przełomu w tej sprawie.
Michael O’Leary udzielił bowiem obszernego wywiadu, w którym nazywa przepisy pobrexitowe istnym szaleństwem. – Mogę zatrudnić np. ludzi z Maroka, ale z Niemiec, Portugalii czy Polski już nie – skarży się szef przewoźnika.
– To nie do pomyślenia. Brexit sprawił, że życie pracodawcy jest bardzo utrudnione. A tracimy na tym nie tylko my, dyrektorzy firm, ale i zwykli pracownicy, którym mógłbym zapłacić normalną, brytyjską stawkę, jeśli tylko mógłbym ich zatrudnić – mówi O’Leary.
Miejmy nadzieję, że wypowiedź szefa Ryanair’a stanie się kluczowym momentem, który skłoni kolejne brytyjskie władze do refleksji na temat przepisów po wyjściu UK z UE.