W brytyjskich mediach pojawił się komunikat, który dotyczy bardzo wielu kierowców w UK. Wprowadzono właśnie opłatę za coś, co do tej pory przez wiele lat było darmowe.
Mowa o opłatach za ładowanie samochodów elektrycznych przez urządzenia zlokalizowane na parkingach Tesco. Przez wiele lat mnóstwo takich ładowarek pojawiło się na parkingach przy jednej z największych sieci marketów na Wyspach.
A klienci chętnie z nich korzystali – mogli bowiem zostawić auto do ładowania w trakcie robienia zakupów i nic za to nie płacili. Ba, duża część z nich po prostu przyjeżdżała pod Tesco, aby skorzystać z okazji.
Jak teraz będzie to wyglądało? Wprowadzono opłaty podzielone na trzy grupy.
Pierwsza z nich wyniesie 28 pensów za każdą naładowaną kWh. I to w najwolniejszej wersji ładowania.
Za szybsze urządzenia trzeba będzie zapłacić blisko dwa razy więcej. Ładowarki o mocy 22kW naładują nam jedną kWh za 40 pensów, a 50kW za 50 pensów za każdą kWh.
Tesco tłumaczy się, że taka decyzja była nieodwołalna w obliczu podwyżek cen energii. Jednocześnie zapewnia, że zarobione w ten sposób fundusze zostaną przeznaczone na rozbudowę sieci urządzeń, a także poprawę infrastruktury parkingowej przed ich sklepami.
Decyzja Tesco to jedna z wielu, która skutecznie odstrasza od zakupu elektryka. Oprócz oczywistych korzyści ekologicznych, auta elektryczne miały być tańsze w eksploatacji – a tak już nie jest.
Co więcej, kilka miesięcy temu pojawiła się informacja, że władze zamierzają wprowadzić jeszcze jedną opłatę dla właścicieli pojazdów elektrycznych. Mielibyśmy płacić za przejechane mile, a pozyskane tak fundusze ponownie miałyby służyć do zwiększenia liczby miejsc, w których moglibyśmy naładować nasz samochód. Pytanie, czy chętni na taką przyjemność nie zostaną skutecznie odstraszeni wcześniej…