Suella Braverman ogłosiła zakończenie negocjacji i podpisanie nowej umowy ws. imigrantów, którzy chcą przedostać się do UK.
Od kilku tygodni sytuacja związana z imigrantami na Wyspach jest – delikatnie mówiąc – bardzo napięta. Nie chodzi oczywiście o Polaków czy obywateli innych narodowości, którzy legalnie mieszkają i pracują w UK.
Mowa o nielegalnych imigrantach, którzy masowo próbują dostać się do Wielkiej Brytanii. Okazało się, że można ich znowu liczyć w dziesiątkach tysięcy.
Co ciekawe, najwięcej z nich pochodzi z Albanii, a więc regionu, który nie jest obecnie szczególnie zagrożony, np. wojną. Ludzie ci uciekają z kraju w poszukiwaniu lepszego życia i w nadziei na wyrwanie się z wszechobecnej w ich regionie biedy.
Tak czy siak, Wielka Brytania w ostatnim czasie nie jest w stanie poradzić sobie z ich napływem. Ci, którym uda się przedostać do UK są lokowani w tymczasowych ośrodkach lub hotelach. I bywa, że czekają na decyzję o udzieleniu azylu nawet po 3 lata!
A za wszystko płaci przeciętny podatnik. Z tego względu w ostatnim czasie nasiliły się protesty przeciwko prowadzonej przez rząd polityce wobec nielegalnych imigrantów. Doszło nawet do próby zamachu na jeden z ośrodków, który podpalono.
Nowa minister ds. wewnętrznych zdecydowała się działać i podpisała znowelizowaną umowę ws. imigrantów z rządem we Francji. Co zakłada?
Zwiększy się m.in. liczba patroli po stronie francuskiej. Do połowy 2023 roku oddelegowanych do śledzenia łodzi z imigrantami będzie nie 200, a 300 funkcjonariuszy.
Ponadto zwiększą się kontrole na granicy po stronie Francji. Mają być bardziej szczegółowe i surowe, aby już na tym etapie „wyłapywać” osoby, które chcą do UK dostać się nielegalnie.
Niestety, za to znowu zapłacimy my, podatnicy. Umowa zakłada bowiem udział finansowy Wielkiej Brytanii w tym przedsięwzięciu, mimo że dotyczy tylko francuskiej strony.