Mieszkańcami niewielkiej miejscowości Langwith wstrząsnęła zbrodnia, której dokonał Vasile Culea. Okazuje się, że do morderstwa przyczyniła się… rozmowa, którą podsłuchał w polskim sklepie!
Vasile Culea znalazł się jakiś czas temu w ogromnych tarapatach finansowych. Nie miał za co zapłacić czynszu, ubezpieczenia auta i rachunku za Council Tax. Ponadto miał dodatkowy dług w wysokości ponad 10 tysięcy funtów.
Pewnego dnia wybrał się do polskiego sklepu w miejscowości Shirebrook. Rumun znał nieco język polski i podsłuchał rozmowę naszych rodaków na temat sąsiadów.
Jeden z nich mówił, że w okolicy mieszka miła para starszych osób, którzy według nich są bogaci. Pech chciał, że głośno powiedział, gdzie mieszkają – nie wymienił dokładnego adresu, ale wspomniał o miejscowości i opisał ulicę.
Na tej podstawie Culea domyślił się, o które miejsce chodził. Przez dwa tygodnie obserwował ten dom, aż któregoś dnia włamał się do środka.
Z jego zeznań wynika, że planował przeczekanie aż do nocy, po czym chciał przeszukać dom w poszukiwaniu gotówki. Pod wpływem emocji zmienił jednak swoje plany.
Po włamaniu zaczął przeczesywać pokoje, do momentu, kiedy usłyszał, że starsza para wraca ze spaceru. Rumun nie ukrył się jednak, tylko zaatakował: najpierw 86-letnią kobietę.
Fredę Walker zastał w kuchni, powalił ją na podłogę, przygniótł poduszką i założył worek na śmieci na głowę. Jej męża zaatakował w pokoju obok, uderzył mocno w głowę, po czym związał nogi i ręce.
Ostatecznie Culea uciekł z łupem w wysokości zaledwie 280 funtów. Nie spodziewał się zapewne, że czekają go aż tak surowe konsekwencje.
Freda Walker zmarła w ciągu kilku godzin. Stwierdzono, że to przez obrażenia głowy i mózgu, które zadał jej włamywacz.
Jej mąż Keneth przeżył atak, ale zmarł kilka miesięcy później z powodu problemów sercowych. Śmierć jej żony była zapewne pośrednią przyczyną pogorszenia się jego stanu zdrowia, jednak nie można za nią oskarżyć Rumuna.
34-latek stanął przed sądem, przyznał się do włamania i zaatakowania seniorów, jednak nie przyznał się do morderstwa. Taki właśnie zarzut mu przedstawiono. Najprawdopodobniej trafi do celi na wiele lat.
A dla nas to nauczka na przyszłość. Typową polską skłonność do „plotkowania” lepiej poskromić, a przynajmniej ściszyć ton głosu w miejscach publicznych. Nigdy nie wiadomo, kto słucha…