Liz Truss ogłosi niebawem tzw. mini-budżet, w którym ma zamiar zawrzeć nowe przepisy podatkowe. To oznacza wyższe pensje dla niektórych z nas!
Liz Truss od początku swojej kadencji kładzie nacisk na programy pomocowe, które mają nam ulżyć w czasach kryzysu. Jeden z nich już ogłosiła.
To zablokowanie price capu na rachunki za energię na poziomie 2500 funtów do października 2024. Tym samym Ofgem stracił niezależność w ustalaniu wspomnianych stawek.
Gdyby to właśnie Ofgem je ustalał, płacilibyśmy od października średnio 1000 funtów rocznie więcej. A plany na kwiecień 2023 zakładały podwyżkę nawet o kolejne 2000 GBP dla każdego gospodarstwa domowego.
Decyzja Truss sprawiła, że mieszkańcy nie zostaną postawieni w tak trudnej sytuacji. Ale na tym nowa premier nie zatrzymuje się.
Okazuje się, że wraz z Kanclerzem Skarbu Kwasi Kwartengiem szykują tzw. mini budżet. Zakłada jeszcze do końca roku kilka zmian.
Jedną z najciekawszym może się okazać redukcja podatków, ale tylko dla wybranych. Kto załapie się do uprzywilejowanej grupy?
I tu największe zaskoczenie. Truss z Kwartengiem chcą wprowadzenia specjalnych stref ekonomicznych. Byłyby to wyznaczone miejsca w UK, do których firmy mogłyby przynosić swoje siedziby.
Prowadząc swój biznes ze wspomnianych stref ekonomicznych, właściciele firm mogliby liczyć na niższe podatki – zarówno firmowe, jak i te dotyczące zatrudnionych pracowników.
Truss liczy, że wyznaczenie nowych stref w miejscach gospodarczo mniej aktywnych, pobudziłoby te regiony i zmniejszyło tam bezrobocie, jednocześnie przyciągając kolejne inwestycje – na zasadzie efektu kuli śnieżnej.
Na oficjalne potwierdzenie planów musimy zaczekać do piątku. Wtedy nowa premier wyda komunikat w sprawie mini budżetu.