Do niewiarygodnych scen doszło w minionym tygodniu w UK. Wypuszczony na wolność morderca prawdopodobnie szukał kolejnej ofiary! Policja urządziła za nim obławę.
Ta sprawa od kilkunastu tygodni budzi na Wyspach ogromne emocje. Ale od początku – Colin Pitchfork trafił do więzienia w 1988 roku. Sąd skazał go na dożywocie z minimalnym okresem 30 lat odsiadki.
Mężczyzna, ówcześnie w wieku ok. 30 lat, zgwałcił i zamordował 15-letnią Lyndę i jej rówieśniczkę Dawnę. Dopuścił się tego w 1983 i 1986 roku. „Sławny” był z jeszcze jednego powodu. To pierwszy morderca na Wyspach skazany na podstawie przeprowadzonych badań DNA, które wtedy nie były jeszcze tak powszechnie wykorzystywane.
Okazuje się, że w 2016 i 2018 roku Pitchfork wnioskował o szybsze zwolnienie z odsiadywania wyroku. Za każdym razem specjalna komisja odrzucała jego prośbę. Przeniesiono go jedynie do innej placówki o mniej zaostrzonym rygorze.
Tym większy był szok, gdy do mediów wyciekła informacja o przychyleniu się do kolejnej prośby Pitchforka! W 2020 roku wydano zgodę na opuszczenie przez niego więzienia, a miało to nastąpić w pierwszym kwartale 2021. Do sprawy włączył się jednak minister sprawiedliwości, który prosił o ponowne rozpoznanie sprawy.
Komisja była jednak nieugięta, a w wakacje morderca opuścił celę. Zamieszkał w hostelu i był pod stałym nadzorem. Jak się okazało – słusznie!
Daily Mail informuje, że Pitchoforka nakryto na kilku próbach nawiązania bliższych relacji z nastolatkami podczas spacerów. Co prawda 60paro-latek nie dopuścił się żadnego zabronionego czynu, ale jego zachowanie wzbudziło ogromne kontrowersje.
Sąd w trybie pilnym uznał, że naruszył w ten sposób warunki zwolnienia. Policja urządziła obławę, a w zeszły piątek Pitchfork ponownie trafił w mury więzienia. Z kolei w mediach wywiązała się dyskusja na temat systemu resocjalizacji.
Matka zamordowanych kilkadziesiąt lat temu dzieci była w szoku. – To pokazuje, że psychopata nie jest w stanie się zmienić. Może próbować ukryć swoje zapędy, ale one nie znikają. Dobrze, że tym razem nie doszło do tragedii – mówi Barbara Ashworth.
You must be logged in to post a comment Login