Media w UK podały bardzo niepokojącą informację. Już 1 i 5 października Wielka Brytania dosłownie zatrzyma się, a cały transport będzie sparaliżowany.
Wszystko przez ogólnokrajowy strajk generalny zapowiedziany przez RMT i 14 innych przewoźników kolejowych w całej Wielkiej Brytanii. Sprawa wydaje się być niezwykle poważna.
Ostatnim razem, gdy kolejarze odeszli od swojej pracy, kraj został dosłownie sparaliżowany. Pociągi kursowały tylko w niewielkim procencie, zatłoczone było metro i autobusy, a na drogach utworzyły się potworne korki.
Tym razem ma być znacznie gorzej. Od swoich obowiązków odstąpią również sygnaliści – nawet więc te pociągi, które będą kursowały, będą miały problem z bezpiecznym przedostaniem się od stacji do stacji.
– To nasz kolejny, wyraźny sygnał, że jesteśmy zdeterminowani, aby nasz głos został w końcu wysłuchany przez rząd – mówią przedstawiciele związków zawodowych. – Chcemy podniesienia pensji, zmiany warunków pracy i większej liczby dni wolnych – dodają.
I rzeczywiście, ich żądania nie są przesadzone. Mało kto myśli np. o tym, że kolejarze pracowali w pełnym wymiarze w najtrudniejszych czasach pandemii, a to my codziennie z tego korzystaliśmy.
Niestety, wyznaczone przez nich daty strajku są w zasadzie nieodwołalne i trzeba przygotować się na ogromne utrudnienia w tych dniach.
1 i 5 października to nieprzypadkowe daty. W czasie pierwszej z nich rozpocznie się konferencja Partii Konserwatywnej, na którą będą zjeżdżać oficjele z całego kraju. Z kolei dzień później odbędzie się London Marathon, również przyciągający rzesze uczestników z całej Wielkiej Brytanii.
Czy to wpłynie na decyzje Liz Truss i jej nowego gabinetu? Na razie żądania kolejarzy nie zostały wysłuchane, ale trzeba też oddać to, że nowi ministrowie nie mieli na to zbyt wiele czasu przez niespodziewaną śmierć Elżbiety II.
Miejmy nadzieję, że w ciągu najbliższych dni uda się wypracować rozwiązanie, które zadowoli każdą ze stron.